Kategorie
Blog

DE PROFUNDIS CLAMAVI

Nieczęsto, nieregularnie spadają na ziemię meteory – ludzie „niedopasowani”, szamoczący się z własną wyobraźnią, „obciążeni” głębią myśli i wrażliwości. Spadają jarząc światłem, kalecząc kolcami, drażniąc zdrętwiałe źrenice patrzących.

Ludzie-iskierki,
Błędne ogniki,
Poeci przeklęci,
Artyści bez klaki.

Samotnie rozpaczliwie szukający swojego miejsca, i w końcu okaleczeni, z podciętymi skrzydłami, jak ślepcy, z twarzą zwróconą ku Niebu, przeważnie niezrozumiani znikają…

Takim meteorem na pewno był Charles Baudelaire, takim meteorem był też mój kolega Robert
Po takich ludziach coś zostaje, coś uniwersalnego, część ich niebanalnej duszy, talentu, nawet ich niedoskonałości nabierają z czasem innego sensu.
Baudelaire zdążył nam wręczyć bukiet kwiatów, „złych” kwiatów, które nigdy nie zwiędną i nie zamienią się w plastykowe atrapy.

UT PICTURA POESIS,
UT POESIS PICTURA

„W malarstwie jak i w poezji możliwe jest kreowanie świata przeżyć odległych od przyziemnej codzienności. Malarz, jak i poeta, o ile jest artystą, może stać się „rewelatorem ducha historii”. Tak pisze o Juliuszu Słowackim w swojej książce Dorota Kudelska analizując jego związki z malarstwem. I jeszcze jeden cytat: „Nie rzeźbiarzem ale muzykiem się urodził, a w tej muzyce płyną farby Correggia, farby Rafaela.” To z kolei słowa Zygmunta Krasińskiego też o autorze „Króla Ducha”.

Nie śmiałabym w najmniejszym stopniu porównywać się z Baudelaire’em, ale starałam się w ostatnich pastelach przenieść chociaż cząstkę przeżyć związanych z obcowaniem z jego poezją. Poezją, która towarzyszy mi na co dzień, z którą się już oswoiłam, która jednak przenosi mnie w zaświaty, z których się wydostaję, ale też do których wracam , chociaż powrót to bolesny…
Nieważne, co pierwsze: wiersz czy obraz, ale na pewno ciekawa to para, nietuzinkowa, niejednoznaczna w odbiorze i cały czas wirująca w rytm życia i śmierci.
Tańczmy więc!

De profundis (clamavi) łac., z otchłani (wzywałem); z głębokości (wołałem). Psalm 130 – psalm zaczynający się od słów De profundis clamavi ad te Domine, nazywany także szóstym psalmem pokutnym (tłumacz. polskie z Biblii Tysiąclecia: Z głębokości wołam do Ciebie, Panie).

Kategorie
Blog Wystawy, wernisaże

WSTĘP DO NOWEJ WYSTAWY: SZTUKA JEST DŁUGA. KRÓTKI CZAS

Jak niesforna rzeka meandruje wyobraźnia Ewy. Mogę tak napisać, bo z uwagą przyglądam się od lat kolejnym jej pracom i odkrywam z zachwytem odgałęzienia głównego nurtu, nowe wyspy obok powrotów do dawnych koryt i na chwilę porzuconych starorzeczy.

Tym razem inspirację do Jej prac stanowiły „Kwiaty zła” Charlesa Baudelaire’a – tom wierszy, w którym poeta rozwiązywał „przeklęte problemy” ludzkiego istnienia.

W sześciu cyklach tego zbioru „zdeprawowane dziecko romantyzmu”, jak o nim pisano, usiłował ukazać paradoksy życia ludzkiego – rozpisanego między marzeniami o osiągnięciu ideału a poczuciem jałowości istnienia, między wzniosłością a trywialnością, między świętością a skazaniem na potępienie. Jego poetycki dyskurs wskazywał człowiekowi jako drogę uporczywe stawianie pytań sobie i światu, poszukiwanie i doświadczanie.

W ten sposób człowiek buduje swoją duchowość, która stanowi o jego istnieniu i przeciwstawia się NUDZIE – przekleństwu życia. To jedyne wybawienie i ocalenie!

Pastel

Ewa za Baudelaire’em podąża, ukazując w swoich obrazach własne zmagania z nudą. Znajdziemy Jej marzenie o pięknie i miłości, które mają dwa źródła – dobro i zło.

Dostrzeżemy dramatyczne rozpięcie między tymi sprzecznościami i próby heroicznej walki z grzeszną naturą człowieka. Nie jest Jej obca pełna kontrastów sfera profanum- od idylli i spokoju codzienności, po ogrom nieprawości i zbrodni. Artystka, jak eksperymentator, próbuje szukać antidotum przeciw złu, zanurzając się w tym, co szalone, pokraczne, potępione. Za Baudelaire’em powtarza:

O dodawaj mi, Panie, siły i odwagi
Bym patrzał na me serce i ciało bez wstrętu.

(Podróż na Cyterę tłum. J. Waczków )

Przebrzmiewa w Jej pracach bunt człowieka bezsilnego wobec cierpienia i jednocześnie dramatycznie świadomego jałowości takiej postawy.

Baudelaire kończy swój tom cyklem utworów mówiących o śmierci, która ocalała i jest i jest wybawieniem od zła, trwogi i tego, co nierozwiązywalne w życiu ludzkim. Finał nie ma jednak wydźwięku pesymistycznego. Daje nadzieję na zmierzenie się z NIEZNANYM po drugiej stronie bytu. W pastelach Ewy można odnaleźć odniesienia do tęsknot za szczęściem i pragnienie doświadczenia czegoś nieznanego. Przywołują one dwa cytaty francuskiego mistrza; pierwszy z wiersza Wzlot :

Kres jałowym marnościom, kres wszelakim niedolom,
Pod których się ciężarem istnienie ugina;
Szczęśliwy ten, co skrzydła szeroko rozpina,
Szybując ku świetlistym pozaziemskim polom!

(Wzlot tłum. W. Szymborska)

kolejny- z utworu Podróż :

O Śmierci, stary szyprze, odbijaj-dal woła!
Ten kraj nas nudzi. W drogę , do nowej przestrzeni!
Chociaż niebo i morze są czarne jak smoła,
Nasze serca-ty znasz je-są pełne promieni!
Twą krzepiącą truciznę wchłoniemy z ochotą!
Pragniemy – tak ten ogień rozpala nam głowę-
Paść w głąb otchłani- Piekła? Nieba? Mniejsza o to,
Byle znaleźć w Nieznanym coś , co będzie nowe!

(Podróż tłum. M. Leśniewska)

Gdzieś w tle tyka zegar, który pozwala artystce uświadomić sobie (i nam wszystkim) własną kruchość absurd walki z „przeklętymi problemami” człowieka. Baudelaire podpowiada:

Pamiętaj! Czas jest graczem namiętnym, co wygra
Bez Szachrajstw każdą partię: to reguła święta.

( Zegar tłum. A. Międzyrzecki)

Ewa Michońska

Wystawę można obejrzeć w Galerii Podlaskiej w Białej Podlaskiej w dniach 28.11-31.12.2008. Motto wystawy: „Sztuka jest długa. Krótki czas”. Prace inspirowane wierszami Ch. Baudelaire’a i tomem „Kwiaty zła”. Obrazy prezentowane na wystawie można również obejrzeć w galerii internetowej Pastele.eu.

Przy okazji wystawy pragnę podziękować Ewie Michońskiej za piękny tekst do katalogu, Monice Byszko za zmysłowy portret i Anrzejowi Jeziorze za reproducje prac.

Kategorie
Blog

ALICJA I SERDACZEK W MOTYLE

Niezwykła podróż, niezwykłe spotkanie z koleżanką ze studiów i oczywiście Kraków…

Desperacki wyjazd po nieprzespanej nocy z powodu wyjazdu do Lublina na pokazy PERFORMANCES różnych artystów, w hołdzie Zbigniewowi Warpechowskiemu.
Jestem pod wrażeniem akcji Janusza Bałdygi . Jak zwykle zrobił to oszczędnie (mam na myśli różnego rodzaju atrybuty), w sposób przemyślany, precyzyjny wręcz, dając jednocześnie z siebie wszystko. Gra samym sobą na pograniczu możliwości, w działaniach tego typu, podoba mi się najbardziej . W tym upatruję różnicę między teatrem a performance, chociaż te dwie dziedziny oczywiście się przenikają i trudno tu o jednoznaczną definicję. „Ostrożnie, szkło” – performance Janusza Bałdygi wydaje mi się też najbliższy działaniom samego mistrza, czyli Zbigniewa Warpechowskiego.
Tyle o Lublinie, wracam teraz do Krakowa…

To zupełnie inna przestrzeń, inne wrażenia, chociaż przeżyte w tak krótkim czasie. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że ostatnio w tych podróżach „niosę” ze sobą tego nieszczęsnego Baudelaire?a, który jak na „poetę przeklętego” przystało, pcha mnie w nieznane, mroczne zakamarki duszy „głuchej w okrucieństwie” i domaga się ciągle nowych wyzwań, działań itd. Może to błogosławieństwo?

Alicja Żebrowska, bo ją odwiedziłam w Krakowie uchodzi za artystkę co najmniej kontrowersyjną. Jej ONONE, jak i inne filmy, działania, są na pewno prowokacyjne, chociaż
wydaje mi się, że jest w swojej sztuce niezwykle konsekwentna, a w tych czasach to rzadkość. Łamanie tabu, walka ze stereotypami, przekraczanie granicy fałszywej skromności w zestawieniu z jej niezwykle prawicowymi, konserwatywnymi wręcz poglądami dają obraz kobiety niezwykle wrażliwej, określonej w sensie artystycznym i na pewno wyjątkowej. Poświęcić się sztuce, to niestety w naszych czasach nie brzmi dumnie i niewielu artystów to potrafi.

„Alicja Żebrowska … inscenizuje w dowcipny i przemyślny sposób różnorodne toposy kultury Zachodu i komponuje z nich ironiczne etiudy o jednym z najstarszych motywów kultury , mianowicie o motywie androginizmu i hermafrodytyzmu.” Tak o jej projekcji wideo i instalacji ONONE pisał prof. Hartmut Bohme.

Agnieszka Kwiecień w piśmie FRAGILE (czerwiec 2008), poświęconym TABU, opisuje różne działania artystki zwracając uwagę na ich dwoistość, dramatyzm i jednocześnie prowokację. „Projekty Alicji Żebrowskiej potwierdzają opinie traktujące niektóre obiekty i akcje artystyczne jako współczesne rytuały lub przedmioty pomocnicze. W ten sposób ujawniają potrzebę ekscesu i umożliwiają go, choćby na płaszczyźnie mentalnej , poprzez wyprowadzanie człowieka w stronę wyczekiwania.”
Myślę, że przekraczanie granic jest właściwe każdej, prawdziwej twórczości, jeżeli jest to podyktowane po prostu potrzebą tworzenia.

Alicja, jej mieszkanie, zdjęcia, rozmowy z nią, wspólna wyprawa do kina, wycieczki po okolicach Krakowa, to wszystko sprawiło, że wracałam do domu pijana nie tylko winem z czarnego bzu, ale przede wszystkim wrażeniami!
I do tego jeszcze ten śmieszny, turkusowy, połyskliwy serdaczek w motyle, kupiony w indyjskim sklepie na ul. Św. Anny. Cudo!

Będę powtarzać za Baudelairem:
„Aby nie czuć straszliwego ciężaru czasu, który kruszy nasze ramiona i zgina nas do ziemi , trzeba abyście upijali się bez przerwy. Ale czym? Winem, poezją lub cnotą. Jak się wam podoba. Lecz upijajcie się!”

Myślę, że chodziło mu o pasję, pracę w afekcie, dążenie do ideałów, choćby intuicyjnie, po omacku, w samotności, niestety. „Brak mi zupełnie przekonań, posłuszeństwa i głupoty”.

Trafne są też , moim zdaniem, jego sądy dotyczące przyszłości. Przypominam, że poeta zmarł w 1867 roku:
„mechanizacja tak dalece nas zamerykanizuje, postęp tak dokładnie doprowadzi do uwiądu nasze siły duchowe, że nic spośród rojeń krwiożerczych, świętokradzkich lub zwyrodniałych , jakie przyśniły się utopistom, nie będzie mogło być porównane z tymi rezultatami pozytywnymi.” (Dzienniki poufne)

Kategorie
Blog

MALOWANIE PASTELAMI

Maluję pastelami intuicyjnie, dotykowo. Nie używam żadnych narzędzi, po prostu rozcieram kredkę palcami. Bardzo lubię miękkie pastele, szczególnie francuskie. Zostawiają delikatną mgiełkę i pozwalają się swobodnie rozprowadzać. Jako podobrazie stosuję szorstkie kartony, tektury, czasami o włochatej powierzchni. Wszystkie kupuję w sklepach zaopatrzenia plastyków. Najpoważniejszym problemem w przypadku pasteli jest utrwalanie. Stosuję różnego rodzaju fiksatywy albo lakiery do włosów, ale w niewielkich ilościach. Kolor zachowują pastele bardzo długo. Znane są prace z okresu rokoka, które wyróżniają się naturalną , świeżą barwą. Moim zdaniem najpewniejszym sposobem zabezpieczenia prac wykonanych tą techniką jest oprawa pod szybę. Oczywiście karton na którym jest namalowany obraz musi mieć passe-partout, żeby farby nie dotykały do szkła . Technika malowania pastelami w zasadzie jest prosta. Efekt zależy od wrażliwości samego malującego, od tego jakie niuanse chce osiągnąć. Można uzyskiwać głębokie tony poprzez nakładanie kilku kolorów, można podkreślać formę delikatnym konturem, można też stosować przyprószenia, rozgniatając drobinki kredki na kartonie. Czyli : kredki , karton … i do pracy. „Reszta jest milczeniem!”

Kategorie
Blog

BIAŁY MIŚ

Życie jest kiczem!

„Dość, żyję jeszcze; a życie przecież nie przez moralność zostało wymyślone:ono chce ułudy, ono żyje ułudą…” ( Nietzsche).

To wszystko ludzkie, arcyludzkie…
Ewo, nabierz dystansu, jesteś rozgoryczona, za chwilę zapomnisz itd.
No pewnie, tylko dlaczego powraca ten motyw, jak w obrazach Luc’a Tuymans’a z wystawy „Idź i patrz”?

W sztuce jak i w życiu nic nie istnieje bez kontekstu, bez świadomości istnienia. Nagle okazuje się, że piękny obraz „Zachód słońca” został zainspirowany wierszem przyjaciela, który popełnił samobójstwo. Kicz? Czytam powieść V. Woolf „Między aktami”. Miesiąc po napisaniu tej książki popełniła samobójstwo. Kicz? Banał?

„Tam, gdzie jest wola, znajdzie się i sposób”!
Tylko sposób na co, na unikanie życia, przybranie pozy, odegranie roli, czy sposób na żywe życie, jak pisał Dostojewski.

Pracuje nad nową wystawą . Będzie to cykl pasteli inspirowanych „Kwiatami zła” Ch. Baudelaire’a.
„Obecnością rzeczy przeszłych jest pamięć, obecnością rzeczy teraźniejszych jest dostrzeganie, obecnością rzeczy przyszłych – oczekiwanie” ( św. Augustyn, „Wyznania”, Wyd. Znak, Kraków, 1994r.)
Myślę , że w tych wierszach jest właśnie to wszystko: zapamiętane obrazy, emocje, dostrzeżenie najmniejszych drgnień duszy i serca i mimo wszystko czekanie i nadzieja na błysk w oku i porozumienie… o które obecnie tak trudno.
Każdy w stanie wojny, walki z samym sobą, ze światem, i tylko brak towarzysza broni, bo często walka to samotna i właściwie z góry skazana na niepowodzenie. Piszę jak „człowiek z lochu”, może zbyt pesymistycznie, ale po tym , co czytam, co oglądam, co czuję, trudno o inny nastrój.
Czas kradnie wszystko: pamięć, wspomnienia, serca bicie, gorączkę nieprzespanych nocy, bliskość ukochanej osoby, zaciera granicę między rozkoszą i bólem. Kicz? Biały miś?