Kategorie
Blog

W CO SIĘ BAWIĆ?

Światła, barwy, wydarzenia zmieniają się jak w kalejdoskopie. Czy to puzzle układane przez Guliwera? Czy KTOŚ przestawił czas na PRZYŚPIESZONY? Już nie wystarczy rytm serca, kolejność następujących po sobie dni. Trzeba wszystko zmiksować, odrealnić, wzmocnić, ożywić. Inaczej pozostaje niezauważone, nijakie-NIE ISTNIEJE.

Czy rzeczywiście nadchodzi czas pajdokracji-rządów dzieci? Świat kolorowych klocków-billboardów, zabaw w wyliczankę „kto nadąży”, kolorowych wycinanek-reklam składa się na naszą codzienność, tylko, KTO SIĘ BAWI?
Maciej Miezian w swoim zbiorku krótkich esejów pt. „Postmodernistyczny zmierzch cywilizacji” , z których niektóre bardzo mi się podobały, napisał:

„Świat wymyka się powoli z rąk dorosłych, którzy nie są w stanie nadążyć za rozwojem cywilizacji… W poniedziałek nasz zakład jeszcze istnieje, we wtorek już go nie ma. Dla dorosłych to szok, ale dla dzieci-żywioł. One dobrze wiedzą, że śmietnik może być czołgiem, okrętem lub twierdzą surinamską”.

Zależy tylko, w co się bawimy?

Kategorie
Blog

PRZEDMIOTY-FANTAZMATY

„Mobilność jest realnością” – to reklama telefonów komórkowych, którą przeczytałam w książce Olgi Tokarczuk „Bieguni”.
Kolejny wątek w mojej podróży w czasie i przestrzeni. Podróży nieplanowanej, tak jak NIE planowane jest moje życie… Ostatnio do niewłaściwej osoby zwróciłam się o „schowanie”. Nic nie mogła zrobić, a ja, wiedząc o tym, mimo wszystko CZEKAŁAM. Na tym właśnie polega moja utopijna podróż w nieznane, które równie dobrze mogło być stabilnym lądem, ale w moim przypadku jest zbyt enigmatyczne, żeby było bezpieczne. No właśnie, czy podróż to ucieczka, szukanie azylu, „kieszonki”, czy próba sił, wyzwanie? Myślę, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi i właśnie dlatego warto podróżować… Mimo wszystko warto podróżować…

Ostatnio powróciłam do moich refleksji nad przedmiotem.

Słowa-przedmioty, obiekty, instalacje, od dawna zadomowiły się w słowniku terminów plastycznych. Tytuły prac: „PRZEDMIOT OSOBISTY”, „KRZESŁO- POZA WYMIAREM”, „STOLIKI-OBIEKTY”, „WYRZUCONE PRZEDMIOTY” itp., nikogo już nie szokują, nie dziwią.

Można mówić nawet o pewnym buncie przedmiotów, które wspomagał Marcel Duchamp, dadaiści, a później Claes Oldenburg („Pęknięty guzik z czterema dziurkami”) i artyści pop-artu. Trudno tu nie wspomnieć o „Podarku” Man Raya i pomysłach Duchampa. Pierwszy zaproponował żelazko najeżone rzędem gwoździ od spodu, drugi , jako odwrotność ready-made, użycie dzieła Rembrandta, jako deski do prasowania.

Przedmioty surrealistyczne dominowały na Międzynarodowej Wystawie w Paryżu w 1938 roku. Dawn Ades pisał:
„Duchamp, który zaprojektował oprawę scenograficzną wystawy, umieścił tysiąc dwieście worków z węglem u sufitu, podłogę wokół basenu ozdobionego sznurkami i paprociami pokrył uschłymi liśćmi i trawą, pośrodku sali ustawił buzujący piecyk na węgiel drzewny, a w rogach sali dwa ogromne podwójne łóżka. Przy wejściu stała „Dżdżysta taksówka” Salwadora Dali – porzucony pojazd porośnięty bluszczem, w środku manekiny polewane wodą, po których pełzały ślimaki. „ Czytając ten opis ma się wrażenie, że już nic bardziej fantazmatycznego wymyśleć nie sposób! A gdzie jeszcze obecne na wspomnianej wystawie „Nakrycie stołowe z futra” Meret Oppenheim, czy „Jamais” Oscara Domiqueza – olbrzymi gramofon, z którego tuby wystawała para nóg, a ręka kobiety pełniła funkcję rączki gramofonu!